Krótkie opowiadanie inspirowane obrazem Zenona Waśniewskiego - chełmskiego malarza - pt. "Widok z Żółtaniec". Przedstawia kilka ostatnich chwil głównej bohaterki w rodzinnym mieście oraz związane z wyjazdem przemyślenia.
Z roztargnieniem pakowała ostatnie drobiazgi do walizki, mając nieustanne uczucie, że czegoś nie wzięła, a znające swoją hałajowatość, co nie raz wypominała jej mama, to na pewno o czymś zapomni. Rzuciła okiem na stan swoich rzeczy, upewniając się, czy na pewno wszystko włożyła. Przystanęła na chwilę, rozglądają się po niemal pustym pokoju, w którym poza szafkami i kubkiem niedopitej kawy na stole, nic już nie było. Nie znajdując niczego więcej, co mogłaby jeszcze spakować, zatrzasnęła lekko zardzewiałe zamki w walizce i odetchnęła z ulgą, choć w podświadomości nadal czuła delikatne poddenerwowanie.
Zwinnie wychyliła się
przez okno, by zaczerpnąć świeżego powietrza i pożegnać się z
tak lubianym widokiem. Spędziła tu naprawdę dużo czasu,
szczególnie nocą, kiedy księżyc rzucał swój magiczny blask na
wnętrze jej sypialni, tworząc niepowtarzalny klimat. Patrzyła
wtedy jak zahipnotyzowana, napawając oczy niezwykłością tego
zjawiska i oddając się typowym, ludzkim kontemplacjom nad sensem
życia. Po chwili zadumy spojrzała na zegarek, podarowany przez tatę
w ósme urodziny. Jego białą tarczę zdobiły połyskujące złote
wskazówki i cyfry, otoczone kwiecistą obwódką. Wszystko to
trzymał mocny, skórzany pasek, który służył jej już od wielu
lat. Pamiętała, że była nim tak ucieszona, że w ogóle nie
chciała go zdejmować. Po latach także się z nim rzadko
rozstawała, a o wyjściu bez niego nawet nie było mowy. Zdała
sobie sprawę, że jest już dość późno i jeżeli przed odjazdem
chce udać się w jeszcze jedno miejsce to musi już wychodzić.
Zeskoczyła z marmurowego parapetu i zatrzasnęła okno, powodując
głośne skrzypnięcie. Włożyła świeżo wypastowane pantofle,
poprawiła przed lustrem swoje ciemne loki, po czym wzięła walizkę
i wyszła, rzucając ostatnie spojrzenie na opustoszałe mieszkanie.
Przekręciła klucz w zamku, zamykając za sobą całe dotychczasowe
życie i wyszła z kamienicy.
Wiekową już walizkę,
która pewnie pamiętała jeszcze czasy nieżyjącej już babci Hani,
ulokowała na swoim czerwonym rowerze i ruszyła do wyznaczonego
sobie miejsca. Jadąc mijała kolorowe kamieniczki, zdobione przez
intensywnie pachnące kwiaty, których woń zawsze wprawiała ją w
dobry nastrój. Kiedy dojechała do celu, co nie było takie łatwe,
bo przez dłuższą część trasy trzeba było jechać polnymi
drogami, rozścieliła kwiecisty kocyk i wygodnie się na nim
rozłożyła. Spojrzała na zegarek, by oszacować, ile zostało jej
czasu, a według obliczeń miała jakieś dwie godziny dla siebie i
jeszcze sporo na to, aby spokojnie dojechać na pociąg i zająć
siedzące miejsce. Opuszczając Chełm musiała się tutaj udać, by
pożegnać się z miastem, w którym spędziła całe swoje życie.
Często bywała tu w dzieciństwie z rodzicami, urządzając piknik
lub wybierając się na spacer. Później przychodziła tu sama,
kiedy miała problem lub po prostu potrzebowała chwili samotności.
Z dala od tłocznego miasta, na łonie natury – wtedy najbardziej
czuła, że naprawdę żyje.
Wspomnień było zbyt
wiele, by można było obojętnie opuścić to miejsce, lecz czasami
sytuacje zmuszają do podjęcia trudnych decyzji. Dlaczego musiała
to zrobić? Po prostu potrzebowała czasu i nowej przestrzeni, by
odetchnąć oraz z dystansu popatrzeć na rzeczywistość, która
robiła się zbyt duszna. Aktualnie znajduje się u progu nowej
drogi, gdzie kłębią się miliony pytań i niepewności. Nawet
czuje pewien lęk, mimo swojego zamiłowania do podróży, lecz nie
boi się nieznanego, tylko stracić to, co zna. Wyjeżdżając zawsze
miała świadomość tego, że wróci, a teraz? Nic nie jest pewne.
Nie wie, czy wyjedzie na miesiąc? Na dwa? Może na rok lub jeszcze
dłużej? Możliwe jest także to, że nigdy nie wróci...
Dzisiaj chce po raz
ostatni nasycić wzrok pięknem tego miejsca, w którym niebo ma tak
niezwykle błękitną barwę jak żadne inne, a żeglujące po nim
chmury, przyjmują wszystkie kształty wyobraźni. Przed oczami
rozciąga się zieleń pól i traw we wszystkich odcieniach świata,
przedstawiając całą paletę barw natury. Z góry spoglądają
brzozy, chylące się w stronę miasteczka. W oddali niewyraźnie
widać budynki Chełma, w którym zawiera się cała jej
dotychczasowa historia. Nie pozostało jej już nic innego, jak
podziękować za piękne życie i pożegnać z miejscem, które na
zawsze będzie bliskie jej sercu. Wyjęła z torebki mały skrawek
papieru i zapisała na nim: „Na zawsze pozostaniesz w mojej pamięci
– Joanna Błazińska”. Następnie schowała karteczkę w
drewniany kuferek i zakopała pod jedną z brzóz, by zostawić po
sobie mały ślad i symbolicznie pożegnać się z miastem. Przez
kilka minut wpatrywała się bez ruchu w widoczny w oddali zarys
miasta, a po delikatnym policzku, zawsze przyozdobionym w różowy
rumieniec, spływały słone łzy rozstania. Początkowo hamowane,
nagle wybuchły potężną falą smutku i bezsilności. Nie mając
już siły na płacz, podniosła się, składając kwiecisty koc do
walizki. Rozejrzała się dookoła, by sprawdzić czy nic nie
zostawiła wśród dość wysokiej trawy i kiedy się upewniła, że
może już jechać, podniosła walizkę i siadła na rower.
Ostatni raz spojrzała
na miasto, o którym zawsze mogła powiedzieć, że jest jej domem i
miejscem, do którego może wrócić niezależnie od tego, co się
dzieje, bo tutaj po prostu jest u siebie. Nigdy nie będzie żałowała
spędzonych tu chwil. Teraz niestety musi odejść, ale nie boi się,
bo już wie, że to nie jest koniec, ponieważ wyrusza w dalszą
drogę.
„Miłość i
wspomnienia to coś, czego się nie traci, a pielęgnowane utrzymują
nas w równowadze, która pozwala poradzić sobie z każdym
problemem” - takie słowa powiedziała jej babcia po śmierci
rodziców i dzięki nim mogła podnieść się po utracie
najbliższych jej osób, ale teraz musi poradzić sobie sama, lecz
mając świadomość własnej siły jest w stanie unieść wszystko.
Oglądnęła się za siebie, po czym ruszyła stawiać czoła
czekającej na nią przyszłości, ostatni raz patrząc na swoje
miasto. Ostatni raz...
Zenon Waśniewski - "Widok z Żółtaniec"
Komentarz.
OdpowiedzUsuńOdpowiadam.
UsuńNowy komentarz.
OdpowiedzUsuń